Wsiadłam do pociągu.Muszę to jakoś zdzierżyć.
Tak, by the way, to do Krakowa jest jakieś 6-7 godzin z Broku (tutaj
mieszkam).Nie wiem jak spędzę podróż.Nie wiem jak babcia z dziadkiem
zareagują na mój widok.Nie wiem co będzie dalej.Życie jest ciągiem
wszelakich zagadek, które tworzą ogromne puzzle.Kawałek po kawałku,
układamy częś historii świata.
Skuliłam nogi pod brodę i zasnęłam.
***
Nie mam pojęcia czy spałam czy nie.Jednakże jestem już niedaleko Krakowa.
Wstałam lekko uporządkowałam mój wygląd i ściągnęłam walizki.Rzeczy
miałam dosyć dużo, w końcu nie wiadomo kiedy wracam, czy w ogóle wracam…
***
-To już tutaj-szepnęłam do siebie.Znajduję się już w Krakowie.
Wyszłam z pociągu i zmierzałam w stronę domu moich dziadków.W sumie to
już jest wieczór, ale babcia z dziadkiem pewnie jeszcze nie śpią.
-Numer 5, ...2...4..., o jest 5!-powiedziałam sama do siebie.Zadzwoniłam
do drzwi i czekałam.Może to było w prawdzie jakieś 5 minut, ale dla
mnie to było 5 lat.
-Andżelika-uśmiechnęła się starsza pani w drzwiach.Babcia Hildegarda
była lekko przygarbiona.Siwe włosy zakręcały się na czubku głowy.Kobieta
nie była wysoka, ale miała długie nogi.Wygląd miłej staruszki dopełniał
wieczny uśmiech i stale roześmiane oczy.
-Babciu, ja Ci to wszystko wytłumaczę, ale...
-Wiem o wszystkim-przerwała mi.-Proszę, wejdź-dodała i otworzyła drzwi na ościerz.
-Dziękuję-mruknęłam pod nosem.
-Nie zdziw się jak...
-Cześć-odparł chłopak schodzcy ze szchodów.
-...zobaczysz Floriana-dodała moja babcia bez emocji.
-Czeeść?-odparłam.The fuck he is doing here?Może sąsiad?Wiem, syn!Nie to było głupie -.-
-To nasz sąsiad-ha, wiedziałam!
-Dlatego tutaj mieszka?-powiedziałam bardziej to Floriana niż to Babci.
-Od 3 lat tutaj mieszka i nam pomaga.
-To fajno-odpowiedziałam na odczepnę.
-Zaprowadzę Cię do Twojego pokoju-powiedział chłopak, wchodząc na piętro.
-Spoko.
***
Jest poranek.
-Andżelika, śniadanie-powiedział mój Dziadzio xD
-Już idę.
Wstałam i spojrzałam w lustro.Moje rude dredy wyglądały jak po
huraganie.Oczy były spuchnięte, jakby dwie piłki do rugby.Twarz blada
jak u trupa i sina.Jednym słowem: okropnie.
Otworzyłam drzwi i zeszłam na dół.Mimo, że wczoraj Babcia i Florian mnie
widzieli, to byli oszołomieni moim wyglądem.Dziadek tylko się zaśmiał i
nalał mi herbaty.
-To aż takie śmieszne, jak wyglądam?-odpowiedziałam groźnie.
-Tak samo wyglądała Julietta-odpowiedziała Babcia.
-Julietta?Jaka Julietta?-zapytałam poruszona.
-Siostra pani Smith-odpowiedział Florian.
-Jaka pani Smith?-zapytałam totalnie zdezorientowana.
-Moja mama-odpowiedziała Babcia.
Moja Babunia :) była dzieckiem z pierwszego małżeństwa Lorda Anglii, czy coś koło tego.
***
Po śniadaniu ja miałam zmywać -,- Po tym ubrałam się i wzięłam moją
deskę.Dopiero teraz przypomniałam sobie, że na jej samiutkim środeczku
widnieje duży czerwony autograf Tony'ego Hawka.Nadal pamiętam ten dzień.
To był maj 2010 roku.Poleciałam do mojego ojca, do Nowego
Yorku.Byłam w tedy w skate parku.Zrobiliśmy mini zawody.Kiedy ja weszłam
na rapę, zobaczyłam w tłumie znajomą twarz.Jednak się tym nie
przejełam.Troszkę poskakałam i pofikałam na rampię.Kiedy z niej zeszłam,
w tedy uświadomiłam sobie do kogo należy ta dobrze znana mi twarz...
-Tony Hawk-powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Dookładnie-podał mi rękę.To było niesamowite.Sama legenda deskorolki
podeszła do mnie i przywitała się z własnej, nie przymuszonej woli.
-Mogę autograf?-wypaliłam bez namysłu, po czym się zaczerwieniłam.
-Oczywiście-odpowiedział.-Tak poza tym, to świetnie się prezentujesz na desce-podtrzymywał rozmowę.
-Dzięki-odpowiedziałam zakłopotana.
-Nie jesteś z tąd prawda?Masz jakiś inny akcent.
-No nie jestem z tąd, to prawda.Jestem z Polski-uśmiechnęłam się.-Dziękuję-odpowiedziałam po chwili odbierając od niego deskę.
-To ja jestem wdzięczny, że mam taką fankę.Chyba jesteś jedyną dziewczyną-zaśmiał się Tony.
-Wątpię-dopiero w tedy zwróciłam uwagę na chłopaków, którzy bacznie obserwowali każdy mój ruch.
-Chyba się im podobasz-wyszeptał Hawk wskazując na grupkę chłopaków, o którzych z resztą wcześniej już wspomniałam.
-Wątpię, grzeszę urodą.
-Gdzie tam, jesteś naprawdę bardzo ładna-przyjrzał mi się Tony.
-Mówisz tak żeby mi nie było przykro-zaczęłam się droczyć.
-Nie prawda.Podejdź do nich i się przywitaj-zaproponował.
-Myślisz, że to dobrze się skończy?-zapytałam uważając na każde słowo.
-Ja nie myślę, ja to wiem-położył mi rękę na lewym barku...
Pamiętam to jak by to było wczoraj, a jednak 3 lata temu.
***
Jestem właśnie w skate parku, to właśnie tutaj zaczęła się moja przygoda z deskorolką.
Bez dłuższego namysłu poszłam na rampę.Jednak na nią nie weszłam, bo wokoło było strasznie dużo ludu.
-Hej piękna-powiedział jakiś głos za mną.
-Lepiej stul pysk jak chcesz mieć dzieci-powiedziałam obracając się-O
k*rwa-przeklęłam w duchu.Zjechałam właśnie samego Tony'ego Hawka.
-Też się cieszę, że Cię widzę-zaśmiał się melodycznie.
-Sory-mruknęłam pod nosem.
-Dawno się nie widzieliśmy-ciągnął dalej.
-Całe 3 lata-odpowiedziałam bez namiętności.Tony się zmienił, i to ostro.
-Zmieniłeś się, jesteś teraz taki…no nie wiem, bardziej zalatujesz leszczem-mówiłam.
-Może tak, może nie-powiedział.Teraz wiem co mi nie pasowało.Na**bał się w trzy dupy (to znaczy, że upił)!
-Ale dlaczego jesteś pijany?-zagadnęłam nieświadomie.
-Bo nie wygrałem pojedynku-zaczął głośno lamentować.
-Lepiej się przymknij-rozkazałam.
-Dobrze słoneczko.
-Nie słoneczkuj mi tutaj-warknęłam.
-No, ale kochanie-próbował mnie objąć, ale się odsunęłam i jego próba skończyła się upadkiem mordą beton.
-Nie jestem Twoim kochaniem, pozerze-splunęłam obok niego.Wiem, wiem
zachowałam się jak jakiś frajer, no ale trudno.Po chwili biegłam z dala
od tego zera.Trzy lata temu spotkał mnie i jak by ambrozji troszkę
dostał.Jednak za duż ilość może wywołać płomień.