wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 8

Nie wiem co było dalej, ale szczerze gówno mnie to obchodzi.Aktualnie siedzę w ławce szkolnej i słucham jak to ,,Akapity są naprawdę ważne jak i interpunkcja". Oh, my GOD!!! Nie mamy 3 lat!!!Co z tego, że mam kolejne 3+ z Polaka?!!Szczerze?Mam to gdzieś -.- Moja mama mówi, że mam mieć po prostu zaliczone wszystkie przedmioty.Wracając do tematu, nie mogę przestać myśleć o wczorajszym dniu.
Uwaga!!!3…2…1…JEST!!! Koniec lekcji!!!Ten dzwonek jest moim ulubionym :)
Właśnie wkładałam książki do szafki, kiedy dostałam SMS-a.
-Od Alka-mruknęłam do siebie.-Musisz mi pomóc-przeczytałam głośniej.Wychodząc przed szkołę trafiłam na dziedziniec.Miejsce zabaw podstawówki.Największy ubaw jest pod koniec roku szkolnego, kiedy zaczyna się lato.Wszystkie plastiki zakładają 2 metrowe szpile i idą tak przez dziedziniec z miną ,,Jestem monarchą i masz mi służyć". Kiedy jakiś dzieciak kopnie (nawet nie chcący, ale takich nie ma :p) piłkę pod nogi takiej na przykład Wiktorii i Zosi to jest śmiechu co niemiara.One leżą i nie mogą wstać z takimi obcasami, a mówią same, że to ja w trampkach jestem niezdara.W zeszłym roku Ala, moja koleżanka zrobiła im zdjęcie i wstawiła na Facebooka.1598 lików xD Znów zbaczam z tematu -,- Na czym to ja...Właśnie!O te piłki i nie piłki można się zabić.
-Siemka-szturchnął mnie James, nowy z wymiany.Jest kapitanem drużyny piłkarskiej naszej szkoły.
-Cześć, co cu ciebie?-zapytałam.Pierwszy raz Jay tak ze mną rozmawia.
-U mnie dobrze.Tak w ogóle to czekasz na kogoś?
-Tak, albo raczej nie.Szukam przyjaciela-przyjaciela...Czy Barona mogę nazwać przyjacielem?Może jest kimś więcej?
-To żeby ten twój "przyjaciel" się odnalazł-zrobił w powietrzu cudzysłów mówiąc "przyjaciel".-Narka!
-Narka!
Podeszłam bliżej bramy i dopiero teraz zauważyłam Aleksa czekającego na mnie na przeciwko.-Baron!-zawołałam.
-Hejka Endżi-przytulił mnie.-Więc wracając do sprawy, to jak wiesz, albo i nie wiesz-zaśmiał się.-Wozzo miał wczoraj urodziny i...-przerwałam mu.
-Dobra, dobra już kumam.
-To wsiadaj i w drogę-otworzył mi drzwi od auta, niczym prawdziwy dżentelmen.Tylko czy dżentelmen ma dredy?Bo coś mi się zdaje, że nie...

***

Jesteśmy już ja miejscu.Pierwszy raz na oczy widzę Dom Pracy Twórczej.Naprawdę ładne miejsce.Jednak napawa mnie strachem co zastanę w środku.Może totalny bajzel, a może perfekcyjną panią domu?Kto cie tam wie...
-Wchodzisz?-zapytał otwierając drzwii.Totalnie się zamyśliłam.
-Yyy... Tak,tak-odpowiedziałam pędem, odrzycając wszystkie czarne scenariusze.Jednak to co tam zobaczyłam przerosło moją własną wyobraźnię.
-Tu był huragan, napad czy cokolwiek?-zapytałam.
-Wybieram cokolwiek-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Dobra...-przeciągnęłam podchodząc do Dziamasa.Chłopak przeszedł przeze mnie zrobionych parę badań.
-Obudzą się około za 2,5 godziny.Powinno starczyć-stwierdziłam patrząc na zegarek.-Ja ogarnę tutaj, a ty na piętrze, zgoda?
-Spoko-przybiliśmy sobię "high five'a" na dobry start.

***

Ze sprzątaniem nie było problemu.Tylko może był mały kiedy trzeba była odwracać meble i ustawiać je na prawidłowe miejsce.Po skończonych porządkach, nie minęło 5 minut, a pierwsi już byli na nogach.
-Ale mi łeb napie*dala-jęknął jeden.
-Lepiej cicho siedź, mnie bardziej-powiedział drugi.Nie wiem który to który bo każdy jęk był taki sam!No może nie w zupełności...Rozpoznałam jęk Tomsona.Przeszły mnie w tedy ciarki i zrobiło mi się gorąco.Trochę potu poleciało po moich rękach.
-Hejka chłopaki!Zgaduje, że was dyńki napie*dalają-przywitałam całą 6.Jak na gwizdek wszyscy spojrzeli w moją stronę.Ja przechyliłam głowę w lewo, oni w lewo.Ja w prawo, oni w prawo.Baron przyglądał się temu z boku i śmiał.
-Co ona tu...jak...kiedy...WHAT THE FUCK?!!!-krzyknął Wozzo nic nie ogarniając.
-Jestem tu 2,5 godziny-powiedziałam z góry znając pytanie.
-Ale jak...
-Przyjechałam z Alkiem-odpowiedziałam.-Wy serio jesteście tacy przewidywalni?
-Najwyraźniej-powiedział Baron podchodząc do nas.-A więc, co mnie ominęło?
-Yyyy....A coś miało?-spytał Torres z totalnym roz**banym mózgiem.
-Cała noc, urodziny Łoza-wyliczał na palcach chłopak.
-Nie wiem jak wy, ale ja nic nie pamiętam-powiedział wczorajszy jubilat, zażywając aspirynę.
-Ja też-odpowiedziała cała 5 na raz.
-Inaczej, od razu schlaliście się na beton?-zapytałam siadając okrakiem na krześle.
-Mhmmm...nie wiem-odparł po chwili zastanowienia Tomson.
-Czyli tak-westchnęłam.Co jak co, ale w dochodzeniu jestem dobra.-No nic, ja się zbieram.Jest 17 : 30.
-Ja cię odwiozę-poszedł za mną Alek.Nie zaprzeczałam, bo wiem, że z racji dobrego wychowania on i tak by postawił na swoim.
-Czemu Tomson jest dla mnie taki nie miły?-powiedziałam bardziej do siebie, jadąc autem
-On ostatnio w ogóle się zmienił.Jest bardziej opryskliwy.Kidy ktoś z nas schodzi na twój temat Tomek automatycznie albo sobie idzie, albo staje się taki naburmuszony.Nie wiem co z nim jest-poinformował mnie Baron.Jednak to przed ostatnie zdanie mnie zaciekawiło
-Czyli chodzi o mnie-mruknęłam, co nie przeszło uwadze mojemu towarzyszowi.
-Może porozmawiaj z nim?-zaproponował.
-Z tą chodzącą bombą zegarową?W życiu Romana-powiedziałam ostrzej.Unikałam tego tematu.Nie wiem w czym leży problem.W sumie to może Alek ma racje?Może wystarczy porozmawiać, wymienić spostrzeżenia?Sama już nie wiem.
-Dobra, dobra ja nic już nie mówię-zatrzymał auto.-Jesteśmy na miejscu.
-Kurde
-Co?
-Skoro wiesz gdzie mieszkam to będziesz mnie pewnie często nachodził-zaśmialiśmy się oboje.-To cześć.
-Hej.
Czułam, że Alek odprowadza mnie wzrokiem.Mam wrażenie, że on coś zaraz zrobi, tylko ciągle to odwleka.No kurde, czai się jak wąż do srania.Odwróciłam się przez ramię i chłopak nadal tam był.Uśmiechnął się do mnie i pomachał.
-No dobra-mruknęłam ledwo słyszalnie.Weszłam do domu i zobaczyłam to co zawsze: Mój starszy brat gra z kolegami na komputerze, "młoda" (młodsza siostra :p) ogląda jakąś bajkę z księżniczkami, a Jackie próbuje zjeść maminą szynkę.Simple.
-Witam ludu mój!-krzyknęłam na całą posiadłość.Zaraz obok mnie zjawiła się mama,Jackie i oczywiście Aurelka, moja 5 letnia siostra.
-Kim był ten uroczy chłopak i gdzie byłaś cały dzień?!-no to się zaczęło...

OMG O.o

Mam już wstawiać 8 rozdział, a tu co widzę?!!

1065 wyświetleń!!!

Dzięks ludziska :*

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 7

-Endżi...-przeciągnęła Letta.
-Tak?-spytałam uprzejmie.Wioletta napewno czegoś chce.Zawsze przeciąga kiedy coś chce.
-Wiesz co właśnie zrobiłaś?-zagadnęła Anka.
-No jakoś nie...-ciekawe o co jej biega.
-Publicznie ośmieszyłaś celebrytę-podpowiedziała mi Letta.
-W związku z tym?-nadal nie wiem do czego zmieża.
-Za jednym zamachem jesteś już sławna.Poza tym spójrz na to przez pryzmat osoby trzeciej.Normalna DZIEWCZYNA-zaznaczyła Anka.-Poniżyła Tomasza Lacha z Afromental-zakończyła.
-Mi to jakoś różni nie robi-poklepałam przyjaciółkę po plecach.
-Mam...Sławną przyjaciółkę!!!-krzyknęła Letta z podekscytowaniem.
-Tak,tak też cię lubię.



Jest koło 18 wieczorem.Idąc do domu ktoś złapał mnie za ramię.Już miałam tego "ktosia" przeżucić przez część mojego ciała za którą trzymał na trawnik, kiedy osoba za mną przemówiła.
-Gratulacje-powiedział do mnie ciepło...właśnie, kto?Chwileczkę skądś znam ten głos, czy to nie aby…
-Baron!-krzyknęłam przytulając kolegę.
-Nieźle pojechałaś z Tomkiem-zaśmiał się.Aha, czyli oni też wiedzą.Tylko gorzej jak Tomson przyjdzie.Dostanę wpier*dol xD-Jak już mówię o Tomsonie to lepiej wiej bo on tu już idzie-spojrzał za siebie.
-Spoks, już mnie niema-uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam.
-Andżelika!-zawołał jak mniemam Tomek.
-O k*rwa-mruknęłam, aby po chwili rzucić się do ucieczki.Wait.Ja się go boję?What the Fuck?9 razy mnie wywalono ze szkoły bo kłóciłam się z nauczycielami kto ma racje.W drodze wyjścia ja zawsze miałam rację.Więc, pytam ponownie:Ja się go do cholerci jasnej boję?!! Zatrzymałam się i dokładnie rozejrzałam się dookoła.Lewo-nic,Prawa-nic,
Przód-nic,Tył-nic?Nie, sekundkę.Coś zblirzało się do mnie w zawrotnym tępie.Jednak za późno spostrzegłam ów postać.Tomek wpadł na mnie PRZEZ PRZYPADEK w momencie upadku pocałował mnie.
-O k*rwa, będzie wpier*ol!!!-wrzasnęłam i zaczęłam bić Tomsona.Za dużo sobie pozwala.Zostawiłem go pobitgo, jednak nadal przytomnego.Weszłam do domu i po cichu weszłam na górę.Mam nadzieję, że nikogo nie obudziłam...



-Dobry Boże znów do szkoły?-zadałam retoryczne pytanie.
-Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje!-krzyczał skacząc mi po łóżku Michał.
-A zwykłe "Dzień Dobry" nie łaska?!-wydarłam się z poirytowaniem.Bo nie wiem ile można komuś swoim grubym dubskiem przygniatać nogi!!!
-Złaź puki ci życia szczędzę!-znowu się wydarłam.Tyle, że tym razem poszło jak po maśle.Mój brat podreptał do siebie do pokoju.Nie chętnie wstałam i postanowiłam się wreszcie ubrać.
-Co by tu założyć…-mruknęłam pod nosem.-Już wiem!-wyjęłam ubrania i się przebrałam.W posdskokach złapałam za torbę (bo było już późno).Jak najszybciej się dało, powędrowałam do szkoły.Tak czy siak spóźniłam się na polski.
-Dobry,dobry to pan sobie nie przerywa, a ja siądę-powiedziałam nie zwracając uwagi na nauczyciela, tym samym wuwołując salwę śmiechu.
-Arek zamykaj te drzwi, bo w Tesco chyba mieszkasz-powiedziałam do wchodzącego chłopaka.Rozbawiłam tym samym wszystkich, nawet tego cyborga, potocznie nazywanym nauczycielem.Chłopak spokojnie siadł uśmiechając się do mnie zalotnie.Boże, co on sobie wyobraża?!On po prostu lubi "zaliczać" dziewczyny.Tylko ze mną jakoś mu nie idzie.Poza tym on jest nie w moim typie.Arek na krzywe teksty i W OGÓLE nie jest oryginalny.Chwilkę później zadzwonił dzwonek…



Jest c a ł e szczęście, że po lekcjach.Arek się na mnie uwziął od miesiąca.
-Arek!Moja cierpliwość się kończy!Odpier*ol się ode mnie!Mam ciebie już powyżej uszu!!!-wrzeszczałam na chłopaka.Przechodni się gapili na mnie jak cielęta w malowane wrota.Kiedy już wyładowałam na nim swoje emocje chciałam iść już spokojnie do domu.Jednak chłopak miał inne plany.
-Ale ja ciebie kocham!!!-krzyknął za mną.
-A ja ciebie nie!-Ty mnie kochasz?!Pewnie mówisz to każdej.Co tydzień masz inną dziewczynę!!Halo, obudź się człowieku!Złamałeś serca tym wszystkim nie winnym dziewczynom!-odpowiedziałam i chłopak się zamknął.Trawiłam w jego słaby punkt.Po powrocie do domu troszkę się zdziwiłam.Baron siedział w salonie i rozmawiał z moim bratem.Tylko co on ty robi?!
-Baron?-weszłam głębiej do mieszkania.
-Cześć Andżelika.Słuchaj zabieram cię na wycieczkę-uśmiechnął się tajemniczo.Na wycieczkę?Już się boję.
-Dobraaaa…-przeciągnęłam.


Jestem z Baronem na miejscu.Najpierw nie wiedziałam gdzie jesteśmy, ale teraz już wiem.Siedzieliśmy nad Wisłą.Czułam, że stanie się coś nezwykłego, ale jak na przekór czas to ciągle odwlekał.
-Endżi…-odetchnął głęboko.-Od naszego pierwszego spotkania strasznie się mi spodobałaś.Zawróciłaś mi w głowie.Nie było dnia ani godziny żebym o tobie nie myślał-skończył.O k*rwa, the fuck?!Podręczyć go, czy powiedzieć prawdę?Nie minęło dużo czasu kiedy zorietowałam się, że nasze twarze są dosyć blisko.Nagle Alek zbliżył się jeszcze bardziej do mnie i lekko musnął moje wargi, abym potem mogła go pocałować.To S T A N O W C Z O było najpiękniejsze 5 sekund mojego życia.Po chwili uśmiechnęłam się do niego i szepnęłam:
-Ty mi też, ty mi też.

poniedziałek, 6 maja 2013

Dziękuję!

Moi Drodzy, w tym poście chciałabym Wam wszystkim serdecznie podziękować!
Dziękuję-Tym którzy to czytają.
Dziękuję-Tym którzy komentują.Jesteście dla mnie motywacją :)
Dziękuję-Obserwatorom.
Dziękuję za to, że to czytacie i że podoba Wam się to co piszę.Naprawdę nie wiem co bym bez Was wszystkich zrobiła :')
Jesteście moją motywacją i dziękuje, że jesteście razem ze mną.


Dziękuję!!!

środa, 1 maja 2013

Rozdział 6

Mamy już wtorek.Rano zadzwoniła Letta, że jednak dzisiaj 6 klasy piszą egzamin i nie mamy lekcji.Trzeba jednakże nadmienić iż nasza szkoła to podstawówka,gimnazjum i liceum.
Wstałam, ubrałam się i inne takie pierdoły.Kiedy zeszłam po schodach nie uwierzyłam własnym oczom.Był okropny syf.Mój starszy brat zrobił imprezę i schlany na beton nic nie pamięta pewnie.By the way, mama zostawiła kartkę na stole, że mam pójść na spacer z Jackie.Jackie to mój pies.Jest ogromna ( bo to suka, ale mi chodzi akurat o płeć -.- bez skojarzeń) i lubi się bawić.Nic mi nie pozostało tylko ubrać się i pójść do parku z psem.

***

Jestem już w parku z Jackie.Idąc alejkami parku z suczką spotakałam Barona i jego bandę.
-Siemka chłopaki-powiedziałam.Kiedy moi znajomi zobaczyli Jackie omało nie pouciekali.Jednak nieznam się na rasach psów, ale mój akurat był połowy mnie o ile nie wyższy ( mam metr, 75 cm).
-Fajowy pies-uśmiechnął się szczerze Baron.On jedyny nie bał się zwierzaka.Mam pytanie:Czy tylko on z tej całej zgrai widział kiedykolwiek psa na oczy?!!Przecież moja suczka to najnormalniejszy pies na świecie.
-Fajowy?!Przecież ten pies by cię zjadł całego!!!-zaczął panikować Torres.
-Spokojnie.Ona jest pokojowo nastawiona do ludzi-zaśmiałam się czochrając moją małą Jakie.-Moja mała psinka-mruknęłam.-Tak czy siak muszę już spadać.Mój brat pewnie się obudził ze swoimi koleżkami i mają kaca jakiego świat nie widział-powiedziałam zmieszana.

***

Jestem w domu i nalewam wody do jakiś 11 szklanek wyjmując przy tym aspirynę tyle samo razy.Ja nie wiem, ale skąd mój brat wytrzasną 10 kretynów?Ja przypadkiem poznałam 7.Ale 10?!Michał to dopiero ma szczęście do ludzi -.-
-Hej siostra-powiedział jedną ręką trzymając swój obolały łeb, a drugą potpierając się o blat.
-Siemka, tak w ogóle to twoi koledzy mają zamiar się obudzić dzisiaj?I jeszcze jedno:Masz zamiar z tą bandą osłów posprzątać ten chlef?-zaczęłam kazanie.O matko, powoli zamieniam się w moją rodzicielkę.To źle wróży ( z pewnością ).
-Ałaaaaa-usłuszeliśmy donośny jęk z salonu.
-Czyli jescze 9-westchnęłam ciężko.Po tych słowach do kuchni wszedł jeszcze jeden matoł.Powinnam dostać pokojową nagrodę Nobla za to, że jeszcze z nimi wytzymuję.Tych dziesięciu kretynów ciągle u nas siedzi, jakbym własnego domu nie mieli.Nigdy nie zapomnę jak grali w butelkę po pijaku.Takie zadania dawali, że troszkę się zdziwiłam.Pewnie jeszcze kiedyś o tym wspomnę, ale nie teraz.Wracając do tematu, nawet nie zwróciłam uwagi na to, że siedzę sama w kuchni.Wyszłam z pomieszczenia i rozejrzałam się po domu.Nikogo nie ma, ani nikogo nie słyszę.Albo chcą mnie przestraszyć (znowu, chociaż ani razuim to nie wyszło), albo poszli gdzieś indziej.Oby ta druga opcja.Tak czy siak nic nie było do roboty.Wzięłam moją deskorolkę i pojechałam do skateparku.Na miejscu zebrało soę dosyć dużo ludzi.
-Ej, co tu się dzieje?-spytałam dziewczynę w długi kołach stojącą obok mnie.
-Patrz!-wzkazała rampę.Jakiś chłopaczek chciał się pochwalić.Czekajcie...To Tomek!
-Tomek-mruknęłam do siebie.Przecisnęłam się przez tłum ludzi.
-Złaź dzieciaku.Pora na profesjonalistę-powiedziałam.
Chłopak po chwili już stał obok mnie.
-Endżi-mruknął.
-We własnej osobie-pstryknęłam go w nos i poszłam na rampę.Zrobiłam kilkanaście trików i wszyscy nagle zapomnieli  o wydarzeniu sprzed paru chwil.
-Gratulacje-powiedział Tomson.
-Dzięki Tomek-zaśmiałam się troszkę kpiąco.
-Ludzie!Oni się znają-krzykęła jakaś postać w tłumie.
-Nie w ogóle Galareta-odrzekłam do znajomego.Galareta,Krata i Banan to moi znajomi ze skateparku.
-Tym razem ci się udało-powiedział i poszedł sobie.
-A tym razem tobie nie-zaśmiałam się pod nosem.

***

Wróciłam już do domu.Kiedy weszłam do budynku usłyszałam przedziwny dźwięk.Okazało się, że to mój braciszek smacznie śpi, chrapiąc niemiłosiernie.
-Jeszcze 5 minut mamo-powiedział przez sen.Ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, ale jakoś się uspokoiłam.Po chwili zadryndał mój telefon.
-Hejka Anka.
-Cześć Endżi.Słuchaj jest sprawa:Z Lettą zerwał chłopak.Musisz szybko przyjeszać i jej pomóc, bo od jej jęczenia głuchnę!
-Zaraz będę-rozłaczyłam się.
Wybiegłam z domu i pędem rzyciłam się do domu Letty.

***

-Letta, on po prostu nie doceniał tego co ty mu dawałaś.Najwyraźniej nie zasłużył na twoje serce.Musisz się zrelaksować i powiedzieć mu prosto w twarz, że jest piszczalskim chamem-starałam się pocieszyć przyjaciółkę.
-Masz rację-uśmiechnęła się.
-No właśnie-powiedziałam.
-Dzisiaj miało miejsce nietypowe zajście-zaczął prezenter telewizyjny.W wiadomościach było o "pojedynku" kaskaderskim moim i Tomsona.Kiedy wypowiedziano moje imię i nazwisko przyjaciółki w identycznym czasie spojrzały na mnie.
-E tam, chłopak mnie nie lubi.Poza tym pokazałam mu gdzie jego miejsce-odparłam z góry odpowiadając na pytania dziewczyn.